Jak już kiedyś pisałam, kupowanie pod wpływem impulsu to moja rękodzielnicza zmora. Ale chyba każdy rękodzielnik cierpi na to samo - w efekcie, góra niespożytkowanych "przydasi" rośnie.
I mentioned once that impulse buying is my crafty curse. However, it is presumably every handicraftsman's curse. And a pile of non-used supplies becomes bigger and bigger.
Gdy kupujesz w Internecie, sprawa komplikuje się jeszcze bardziej - ot, tu brakuje Ci paru groszy do darmowej wysyłki, innym razem kupujesz koraliki w kilku podobnych kolorach, bo na podstawie zdjęcia nie jesteś w stanie ocenić, który pasuje lepiej... A czasem po prostu jakaś rzecz wydaje Ci się ładna.
The matter seems even more complicated when you purchase on the Internet. Sometimes you lack a few cents to the free shipping, another time you cannot estimate which colour of the beads in the photo matches the best, so you buy all of them... Eventually, you buy because something just looks pretty to you.
Jakiś czas temu kupiłam sztyfty do kolczyków. Na zdjęciu w sieci urzekł mnie ich staromodny wygląd i różowe kryształki. No i były śmiesznie tanie. Kiedy jednak otworzyłam paczkę, okazało się, że sztyfty są za duże, za krzywe i jakieś takie... Nie takie. W sumie, wyglądały dokładnie tak, jak śmiesznie tanie sztyfty do kolczyków. Kompletnie nie miałam na nie pomysłu, aż do pewnego dnia, kiedy to z nudów bazgrałam sobie po kartce, jak to czasem mam w zwyczaju. I nabazgrałam kolczyk. Kolczyk, który miał spełniać dwa warunki: po pierwsze, miał pasować do rzeczonych sztyftów. Po drugie zaś, miał składać się jedynie z koralików, które posiadałam w swoich zapasach. Najlepiej takich, których jeszcze nigdy nie użyłam. Udało mi się w stu procentach, a efekt - po kilku modyfikacjach względem oryginalnego szkicu - wyszedł na tyle dobrze, że postanowiłam nawet przygotować instrukcję ich wykonania (link na dole postu). Jestem z siebie dumna - nie tylko wykorzystałam zalegające w szafce "przydasie", ale stworzyłam mój pierwszy w życiu tutorial. Rozwijam się. ;)
Some time ago, I bought earstud findings. I was tempted by their vintage look and pink crystals. Not only did they look fantastic in the photo, but they were dirt cheap as well. But when I opened the parcel, I realised that they were too big, too crooked, too... unsuitable. To tell the truth, they looked just like dirt cheap earstud findings should look. I had completely no idea what to do with them until one day. That day I was sitting and scribbling, as I usually do when I'm bored. And I scribbled an earring. The earring was to fulfill two conditions: first, it was to match the said findings. And it should have consisted only of beads I had already had in my supplies. Perfectly if those were beads I had never used before. It was a 100% success. The effect - after a few modifications of original sketch - was even so good that I even decided to prepare the tutorial (see the link on the bottom of the post). I am proud of myself - not only did I used supplies which were lying in my cabinet, but I made my first tutorial in life as well. I think I'm doing to develop. ;)
Pozostaje jeszcze pytanie - dlaczego "Zębowej wróżki"? Dlatego, że są cukierkowo różowe, a Dagger bead pośrodku przypomina mi dłuuugi kieł. ;)
One question remains - why "Toothfairy"? Well, because they are candy pink and a Dagger bead in the middle resembles a looong fang. ;)
Polska wersja instrukcji dostępna jest TUTAJ.
English version of the tutorial available HERE.
Pozostaje jeszcze pytanie - dlaczego "Zębowej wróżki"? Dlatego, że są cukierkowo różowe, a Dagger bead pośrodku przypomina mi dłuuugi kieł. ;)
One question remains - why "Toothfairy"? Well, because they are candy pink and a Dagger bead in the middle resembles a looong fang. ;)
Polska wersja instrukcji dostępna jest TUTAJ.
English version of the tutorial available HERE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za każdą opinię bądź twórczą poradę. :) / Many thanks for all your opinion or a piece of advice. :)