sobota, 30 kwietnia 2016

Astrolabium

Ostatni dzień kwietnia. Ostatnia chwila, żeby coś opublikować w tym miesiącu. Ostatnia chwila, żeby wziąć udział w wyzwaniu Szuflady "Starożytne cywilizacje" (link).

Nie to, żebym wczoraj (albo, co gorsza, dziś rano) spięła się i na łapu-capu wyprodukowała cokolwiek. Naszyjnik, który dzisiaj prezentuję, dłubałam od początku kwietnia (czyli od momentu, w którym ogłoszone zostało wyzwanie).

Starożytność kojarzy mi się z geometrycznymi formami, mocnymi, nasyconymi kolorami i duuużą ilością złota. Pomysł na połączenie szmaragdowej zieleni z metalicznym fioletem i złotem miałam już od dawna. Koraliki SuperDuo w kolorze (nomen omen) azteckiego złota kupiłam bardziej pod wpływem impulsu, niż konieczności. Kiedy do mnie dotarły, przeraziłam się ich intensywnie żółtą barwą (na zdjęciu wyglądały na ciemniejsze). Kompletnie nie wiedziałam, co z nimi zrobić, do czasu, kiedy przy okazji innego projektu (którego ostatecznie nie zrealizowałam), nie zamówiłam SuperDuo w kolorze szmaragdowym i fioletowym. Znałam więc już paletę barw, czekałam tylko na pomysł dotyczący formy. Starożytny medalion do tak krzykliwego zestawienia jest idealny. Kojarzy mi się z egipskimi amuletami, inkaskimi posążkami, chińską mandalą, wreszcie - antycznym przyrządem do nawigacji. Choć to ostatnie raczej przyszło na końcu, gdy wzór ułożył się w regularną gwiazdę. Sam się ułożył, bo tworzyłam bez projektu. Koraliki dobierałam spontanicznie, tak, jak podpowiadała mi intuicja. Stąd też ostatecznie odrzuciłam trzeci kolor SuperDuo. W ich miejsce umieściłam jedną z opalizujących na fioletowo kulek (które również kupiłam dawno temu, bez konkretnego pomysłu) oraz już specjalnie na tę okazję zamówione, metalicznie połyskujące Toho w rozmiarze 11. Eksperyment się powiódł. Mglista z początku koncepcja, zyskała konkretny kształt. Ponadto, wykorzystałam kilka zalegających w mojej szafie "przydasiów", co do których miałam wątpliwości, czy ich kupienie było sensownym pomysłem.

Kilka zdjęć z procesu twórczego: faza 1 - dobieranie kolorów i kształtów.


Faza przedostatnia - wyplatanie łańcuszka. Przy okazji - widzicie uśmiechniętą buźkę na zdjęciu? ;)


Efekt końcowy w całości...


...i w detalu.


Wreszcie - prezentacja na "modelu", celem unaocznienia prezencji naszyjnika w pozycji wiszącej. :D Za model posłużyła mi poduszka z kanapy, gdyż reprezentacyjnego sztucznego popiersia się jeszcze nie dorobiłam. I pewnie jeszcze długo się nie dorobię, skoro poduszka taka fotogeniczna... ;)


Pracę zgłaszam do wyzwania Szuflady.

http://szuflada-szuflada.blogspot.com/2016/04/wyzwanie-4-starozytne-cywilizacje.html