wtorek, 30 sierpnia 2016

Kolorowanka / Colouring Pad

Chyba jeszcze nigdy nie wrzuciłam dwóch postów dzień po dniu.
I have probably never wrote two posts in a row before.

Ale sprawa jest istotna - dziś upływa termin wyzwania Art-Piaskownicy pt. "Kolorowanka". Dla mnie było prawdziwe wyzwanie, gdyż od dziecka nie cierpię kolorowanek. Jakoś nigdy nie bawiło mnie kolorowanie dla samego kolorowania. Jednak pod wpływem mody oraz chęci sprawdzenia czy dawna awersja ustąpiła, kupiłam niedużą książeczkę z kolorowankami antystresowymi dla dorosłych*. I stała tak na półce aż do momentu ogłoszenia wyzwania. Wreszcie się za nią zabrałam, z mozołem ukończyłam jeden obrazek i stwierdzam, że nadal nie kocham kolorowanek. Fakt, te dla dorosłych są ciekawsze. Fakt, abstrakcje koloruje mi się przyjemniej. Ale i tak wcale nie czuję się przez to zrelaksowana. ;)

However, the matter is important - today is the deadline of Art-Piaskownica's "Colouring Pad" challenge. It was a real challenge for me because I hate colouring pads since childhood. It was no fun for me, to colour something only for colouring. But I bought a small colouring book for adults*, influenced by the fashion and need for checking whether the former aversion is over. And it had been standing on my bookshelf until the challenge was announced. Finally, I took it up, finished one picture with the greatest effort and now I can say, I still do not love colouring pads. It's true, colouring pads for adults are more interesting. And it's true, abstract pictures are more pleasureable to colour. But I don't feel relaxed after colouring anyway. ;)

"This book belongs to the person who actually doesn't like colouring pads."
Efekt końcowy. Pracę zgłaszam do wyzwania.
Final effect. It's my contribution for the challenge.


http://art-piaskownica.blogspot.com/2016/07/kolorowanka.html


I jeszcze najprzyjemniejsza część zabawy - gdy zeskanowałam gotowy obrazek i zaczęłam się nim bawić w programie graficznym. ;)
And the most pleasurable part - the moment when I scanned the ready picture and started playing with it in a graphics software. ;)




_____________________
* Mini relaks. Kolorowanka antystresowa, praca zbiorowa, wyd. Olejesiuk, 2015.

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Kolczyki Zębowej wróżki / Toothfairy Earrings

Jak już kiedyś pisałam, kupowanie pod wpływem impulsu to moja rękodzielnicza zmora. Ale chyba każdy rękodzielnik cierpi na to samo - w efekcie, góra niespożytkowanych "przydasi" rośnie.

I mentioned once that impulse buying is my crafty curse. However, it is presumably every handicraftsman's curse. And a pile of non-used supplies becomes bigger and bigger.

Gdy kupujesz w Internecie, sprawa komplikuje się jeszcze bardziej - ot, tu brakuje Ci paru groszy do darmowej wysyłki, innym razem kupujesz koraliki w kilku podobnych kolorach, bo na podstawie zdjęcia nie jesteś w stanie ocenić, który pasuje lepiej... A czasem po prostu jakaś rzecz wydaje Ci się ładna.

The matter seems even more complicated when you purchase on the Internet. Sometimes you lack a few cents to the free shipping, another time you cannot estimate which colour of the beads in the photo matches the best, so you buy all of them... Eventually, you buy because something just looks pretty to you.

Jakiś czas temu kupiłam sztyfty do kolczyków. Na zdjęciu w sieci urzekł mnie ich staromodny wygląd i różowe kryształki. No i były śmiesznie tanie. Kiedy jednak otworzyłam paczkę, okazało się, że sztyfty są za duże, za krzywe i jakieś takie... Nie takie. W sumie, wyglądały dokładnie tak, jak śmiesznie tanie sztyfty do kolczyków. Kompletnie nie miałam na nie pomysłu, aż do pewnego dnia, kiedy to z nudów bazgrałam sobie po kartce, jak to czasem mam w zwyczaju. I nabazgrałam kolczyk. Kolczyk, który miał spełniać dwa warunki: po pierwsze, miał pasować do rzeczonych sztyftów. Po drugie zaś, miał składać się jedynie z koralików, które posiadałam w swoich zapasach. Najlepiej takich, których jeszcze nigdy nie użyłam. Udało mi się w stu procentach, a efekt - po kilku modyfikacjach względem oryginalnego szkicu - wyszedł na tyle dobrze, że postanowiłam nawet przygotować instrukcję ich wykonania (link na dole postu). Jestem z siebie dumna - nie tylko wykorzystałam zalegające w szafce "przydasie", ale stworzyłam mój pierwszy w życiu tutorial. Rozwijam się. ;)

Some time ago, I bought earstud findings. I was tempted by their vintage look and pink crystals. Not only did they look fantastic in the photo, but they were dirt cheap as well. But when I opened the parcel, I realised that they were too big, too crooked, too... unsuitable. To tell the truth, they looked just like dirt cheap earstud findings should look. I had completely no idea what to do with them until one day. That day I was sitting and scribbling, as I usually do when I'm bored. And I scribbled an earring. The earring was to fulfill two conditions: first, it was to match the said findings. And it should have consisted only of beads I had already had in my supplies. Perfectly if those were beads I had never used before. It was a 100% success. The effect - after a few modifications of original sketch - was even so good that I even decided to prepare the tutorial (see the link on the bottom of the post). I am proud of myself - not only did I used supplies which were lying in my cabinet, but I made my first tutorial in life as well. I think I'm doing to develop. ;)




Pozostaje jeszcze pytanie - dlaczego "Zębowej wróżki"? Dlatego, że są cukierkowo różowe, a Dagger bead pośrodku przypomina mi dłuuugi kieł. ;)

One question remains - why "Toothfairy"? Well, because they are candy pink and a Dagger bead in the middle resembles a looong fang. ;)

Polska wersja instrukcji dostępna jest TUTAJ.
English version of the tutorial available HERE.

wtorek, 23 sierpnia 2016

Wakacyjne bransoletki / Holiday Bracelets

Wakacje powoli się kończą, a ja mam jeszcze tyle pomysłów... Dzisiaj dostałam paczkę z półfabrykatami i od razu zabrałam się do tworzenia. W czasie dwóch tygodni spędzonych nad morzem, zamarzyło mi się stworzenie prostej bransoletki z błękitnych jak morska woda fasetowanych oponek przedzielonych srebrnymi kuleczkami. Przyznam się, że wzór podpatrzyłam w jednym z kramików na nadmorskim deptaku. Zdaje się, takie delikatne zestawienie jest tegorocznym hitem - podobne bransoletki widziałam później na praktycznie każdym stoisku.

Summer holidays come to the end and I still have so many ideas... Today I had a parcel with new supplies delivered and I started crafting immediately. During a fortnight at the seaside I was dreaming of making a simple bracelet of sea blue faceted donuts separated with silver balls. I must confess, that I peeped the pattern in a small shop on the promenade. I think that such a composition is on top this summer - I saw later similar bracelets at almost every stall.


Przy tej bransoletce pierwszy raz pracowałam z linką jubilerską i z miejsca ją pokochałam, choć montowanie zacisków na końcu robótki przy braku specjalistycznych narzędzi jest dość uciążliwe. Płaskie szczypce tworzą z zacisku prostokątny placek, który za nic nie chciał zmieścić się do osłonki. Jednak po kilku próbach, okupionych bólem palców i zepsuciem jednego zestawu "zacisk + osłonka", osiągnęłam wreszcie satysfakcjonujący efekt:

It was the first time I worked with nylon-coated beading wire and I totally love it, although placing crimps at the wire-end without specialistic tools is quite annoying. Flat-nose pliers turn the crimp into rectangular plate, which was impossible to hide in the crimp cover. However, after some attempts resulting in finger pain and the damage of one crimp with the cover, I finally achieved satisfactory effect:


Linka jubilerska jest fantastyczna. A jeszcze bardziej fantastyczne są osłonki na linkę w formie metalowych pętelek. Zanim jeszcze użyłam ich zgodnie z przeznaczeniem, przetestowałam je w plecionej bransoletce, przewlekając przez nie kilkakrotnie nić monofilową. Nie lubię łączyć żyłek bezpośrednio z ogniwkiem, bo boję się, że się przetrą i pękną albo wyślizgną z ogniwka. Zazwyczaj do ich ochrony używam łapaczek, ale osłonki na linkę są jednak dużo lepsze - mniej rzucają się w oczy, nie wykrzywiają końcówek (co zdarza się przy zamykaniu łapaczki) i nie muszę się obawiać, że nić przetrze się z kolei na brzegu łapaczki. Chyba zaczynam żałować, że ostatnio kupiłam całe pudełko łapaczek. ;)

Beading wire is fantastic. And wire guardians are even more fantastic. Before I used them with beading wire, I tested them in weaved bracelet, weaving the monofilament line a few times across them. I hate attaching the line directly to the jump ring as I'm afraid that it will fray or slip out. I usually use calottes to avoid such situations, but wire guardians are much better - they are less remarkable, do not bend at the ends (sometimes it happens after closing the calotte) and the thread does not fray as it could happen on the edge of a calotte. I start to regret that I've bought a box of calottes recently. ;)




Jeszcze jedno zdjęcie drugiej bransoletki. Autorkami wzoru są Deborah Roberti i Linda Genaw, instrukcja wykonania dostępna jest tutaj.

One more photo of the second bracelet. I used the pattern by Deborah Roberti and Linda Genaw, available here.

sobota, 6 sierpnia 2016

Czerwcowe kolczyki w sierpniu / June Earrings in August

Tak czasem bywa - w jednym miesiącu wymyślasz projekt, w kolejnym wcielasz go w życie, a ze światem dzielisz się jeszcze później. W taki właśnie sposób powstały kolczyki do kompletu z bransoletką "Noc czerwcowa".

Sometimes it happens - you have an idea of the project one month, turn it into life in the next one and share it with the world even later. That's the way I made a pair of earrings which match my "June Night" bracelet.